... dokładnie o tydzień, to w zeszłą sobotę nie zostałabym w samochodzie tylko poszła do tego zoologicznego i kupiła pokarm dla rybek.
A tak zniechęcona deszczową pogodą nie wychodziłam z auta i po pokarm dla rybek poszedł mąż.
No i właściwie nic się nie stało, żaden piorun nie uderzył, do żadnej tragedii nie doszło ale tam w tym zoologicznym między ptakami, rybkami a gryzoniami ziarno zostało zasiane.
Mój małżonek spojrzał na klatki z kanarkami i wróciły do niego wspomnienia z dzieciństwa, kiedy to miał dwa, pięknie śpiewające kanarki.
Ziarno zostało zasiane. Wrócił z tym pokarmem i zaczął snuć opowieści o swoich kanarkach.
Dzieciom nie trzeba było zbyt długo opowiadać, od razu zapragnęły posiadać kanarka. Co tu dużo mówić ja sama nic nie wiedziałam o tych ptakach i dałam się ponieść tym sentymentalnym opowieściom.
Nieszczęśliwym trafem następnego dnia odbywała się u nas wystawa kanarków i ptaków egzotycznych, tak więc pojechaliśmy ....
... a wystawę opuściliśmy z żółtym kanarkiem ( jednym z wielu złotych medalistów tej wystawy :), klatką i wielką torbą pożywienia.
I na początku było cudownie. Zaglądaliśmy do niego ciągle zachwycając się urodą, kolorem i wdziękiem ptaszka. Następnego dnia omal nie spóźniłam się do pracy wysłuchując długiego i różnorodnego koncertu.
W następnych dniach talent muzyczny naszego ptaszka już trochę spowszedniał i nie budził już większych emocji ...
... do wczoraj, kiedy to jak to w sobotę chciałam sobie pospać przynajmniej do 8, ale nie dało się ! Kanarek śpiewał tak głośno, że już o 6 : 30 nie było mowy o spaniu !
Tak naprawdę budzi mnie już jego strojenie instrumentu ( przed koncertem zawsze wydaje dziwne pomruki, które są chyba czymś w rodzaju strojenia ) a musicie wiedzieć, że nie należę do ludzi mających lekki sen.
Dzisiaj było jeszcze gorzej, o podobnej jak zwykle godzinie zaczął swoje codzienne poranne koncerty, budząc całą rodzinę. Miałam ochotę rzucić w klatkę butem, Pusia wściekła jak nigdy pytała czy mamy klej, żeby skleić mu dziób, a potem uznała, że może lepiej będzie otworzyć mu okno : i niech sobie leci na te swoje wyspy Kanarzyjskie .
Zmierzając do sedna : kanarek to niezwykle utalentowany ptak. Śpiewa pięknie. Czuję się czasem jak w lesie :)
Niestety posiada dwie zasadnicze wady :
po pierwsze, strasznie brudzi. Należy do rodziny łuszczaków, tak więc jedząc łuszczy ziarenka i wyrzuca je poza klatkę !
Po drugie nie ma wyłącznika OFF/ON, którego używałabym na pewno w weekendy.
To tak jak kupić dziecku nielubianych znajomych bębenek w prezencie ? Ja miałem żabę i ona skrzeczała w nocy ;o))
OdpowiedzUsuńMaaatko to jeszcze gorzej. Mój kanarek przynajmniej w nocy śpi :)
OdpowiedzUsuńhehhe ciesz ze ze to nie wielgachna gadajaca papuga :P
OdpowiedzUsuńChwała Panu ! Słyszałam te papugi na tej wystawie, piękne były ale skrzeczały przeraźliwie
UsuńPS. Ale papugę przynajmniej można by nauczyć przeklinać :)))
Usuńo ja pierdykam Mońcia dałaś się naciągnąć na ptaka ???? o jeżu ... no nawet ja wiem, że ptaki śpiewają i znam ludzi co przykrywają im klatkę kocem na noc żeby nie wiedziały, że już dzień i nie śpiewały a co do brudzenia to dwie moje ciotki miały papugi i zawsze było u nich bardziej brudno niż u tych co mają psy które wiecznie linieją ...
OdpowiedzUsuńMasakra ale wtopiłaś .... boszzzz
Też nie mogę uwierzyć, że taka stara jestem a taka głupia. Pojęcia nie miałam, że to drze mordę ....dziób znaczysie :) i do tego jeszcze śmieci gorzej niż każdy inny kręgowiec
UsuńO jak się dałaś wrobić ! Nie zazdroszczę ! A nie da się tego ptaka czymś na noc nakrywać ?
OdpowiedzUsuńTo jest właśnie plan B, planem A jest wyniesienie go w sobote i w niedzile do kuchni
Usuńno to ciekawe kto ma mocniejsze nery Ty czy ptak :D
OdpowiedzUsuńnerwy miały być :D
OdpowiedzUsuńKanarek ma silniejsze nerwy ..... i nery pewnie tez :)
UsuńHehehe no taka piękna pobudka a Ty narzekasz? :P
OdpowiedzUsuńteż byś narzekała:)
UsuńHmmm, i tu mam pewną przewagę. Mój mąż myśli, że mam alergię na wszystkie ptaszynki (choć tak naprawdę tylko na papugi) i nie mogę ich trzymać w domu, więc nie grożą mi te piękne pobódki :D. Z błędu go nie wyprowadzę, oj nie. :D
OdpowiedzUsuń