niedziela, 15 lipca 2012

Sezon ogórkowy

Jakież było moje zdziwienie kiedy dzwoniąc do małożownia ostatnio dowiedziałam się, że wraca już w ten wtorek.
W ten ? Myślałam, że w przyszły.
Pewnie jak zwykle go nie słuchałam kiedy mówił na ile wyjeżdża.
Zawsze wystarcza mi uwagi tylko na moment zadawania pytania, z wysłuchaniem odpowiedzi jest już gorzej.

Tak, koniecznie muszę wziąć udział w jakimś plebiscycie na Żonę Roku, czy coś takiego.
Mam duże szanse na zgarnięcie tego tytułu :)

Kiedy dzwoniłam do męża w tle słyszałam, głos dogadującego kolegi : "uprzedź, uprzedź, żeby zdążyła wywalić kochanka z łóżka".

Kochanka niestety lub raczej stety nie posiadam na stanie ale do sypialni ( pod nieobecność samca Alfa ) sprowadziło mi się potomstwo. Sztuk 2.
I śpimy sobie teraz tak ala "śledzie w puszce".
Tak wiem, Super Niani by się to nie spodobało.
Za coś takiego to wiadomo co grozi - karny jeżyk.

Cóż tam jeszcze w naszym małym stadku działo się pod nieobecność Samca Alfa.

Ano, właściwie nic ciekawego, nuda  i  jeszcze raz nuda.
Sezon ogórkowy w pełni.

Najgorzej przehuśtane to mają dzieci, którym nikt już od dobrych kilku dni nie kupuje niezdrowych chipsów, kolorowej gumy do żucia i zmiennej coca-coli w puszce. Nikt nie wyskakuje z lodami przed samym obiadem, nikt nie włączy japońskich kreskówek, naszpikowanych przemocą.
Biedactwa ! Nie jest im teraz łatwo !

Byle do wtorku ....

I żona się ucieszy i  dzieci i lodówce będzie lżej.
Bo ileż można jeść jedną małą krakowską suchą ?
Od 10 dni ją męczę i jestem dopiero w połowie.

Jakoś tak strasznie mało jem jako samotna samica Beta.
Czy to samotność czy te upały tak źle działają na moje łaknienie ?

15 komentarzy:

  1. Monia, ja mam tak samo z tym jedzeniem, jak Męża nie ma w domu! :D Jednak zupełnie inaczej ma się sprawa z Jego powrotem - u nas idzie w ruch specjalnie zrobiony na tą okazję kalendarz i odliczanie dni, a potem godzin ;)) Taka tradycja od dłuższego czasu ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My w zasadzie tez czekamy ...ale trochę inaczej :)

      Usuń
  2. Jesteś jak mój mąż, który pyta, ale nie zawsze wysłuchuje odpowiedzi albo nie pamięta :P:P

    OdpowiedzUsuń
  3. U mnie to samo, jakby nie chłop i dzieci, to kuchenka stałaby zakurzona, a w lodówce byłoby tylko światło:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie chce nawet myśleć jakbym wyglądała gdybym była singielka :)

      Usuń
  4. Monia, jak ja bym nie miała męża ani dzieci to pewnie jadłabym jak kurka liliputka. Lodówka byłaby mi potrzebna tylko na mrożone truskawki :)

    A ja miałam wspólne plany dla nas, ale jak zobaczyłam ceny to się waham i szukam alternatywy :)
    Chodziło mi o Bałtów.
    Chętnie bym się wreszcie spotkała :D Co ty na to? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Madzik, masz rację musimy coś zaplanować. Tylko konkretnie, bo jak się tak niekonkretnie planuje, to ciężko to potem wcielić w życie

      Usuń
  5. a mnie w jedzeniu nie przeszkadza ani obecność, ani nieobecność męża... tylko rodzaj jedzenia jest inny, ja jestem zdecydowanie mniej wymagająca :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas tez rodzajowo jest duża różnica. Mężczyźni są chyba bardziej mięsożerni

      Usuń
  6. A wiesz, że ja też tak mam, że jak nie ma Połówka, to wtedy jem dużo mniej? Interesujące zjawisko, ciekawe jakie wytłumaczenie miałby na nie jakiś znany psycholog behawiorysta :)

    OdpowiedzUsuń