Wiki poszedł pierwszy raz do szkoły.
Do zerówki.
Jego pierwszy dzień napawał mnie lękiem i stresem, zwłaszcza, że W. nie był zbyt entuzjastycznie nastawiony do tego, że musi już iść do szkoły.
Okazało się jednak, że nie taki diabeł straszny ...
Spodobało mu się. Nawet bardzo.
Po paru dniach rozmawiamy sobie o szkole.
W : Wiesz, mam już nawet przyjaciela
M : Naprawdę, masz przyjaciela ? ( oczywiście z entuzjazmem znacznie większym niż, należałoby okazać )
A jak ma na imię ?
W : Nie wiem. Nie pytałem się.
Cały Wi. Nie ważne jak przyjaciel ma imię, najważniejsza jest przyjaźń, która ich łączy :)
Swoją drogą zaleciłam mu jednak, żeby zapytał przyjaciela o imię .... bo za jakiś miesiąc będzie trochę głupio pytać.
wow Wik już w zerówce? to jak moj siostrzeniec lat 16 na pytanie z kim siedzi w ławce odpowiedział z jakimiś gościem :)
OdpowiedzUsuńnie pytał czy nie pytała ??? bo trochę mnie zmyliło ;D
OdpowiedzUsuńUpsss, pzejęzyczenie. "Pytał"oczywiście, bo to facet jest :)
UsuńNo w końcu cóż ważne są imiona, liczy się prawdziwa przyjaźń !!!
OdpowiedzUsuńJuż zerówka??? Jeny jak ten czas leci!
OdpowiedzUsuńBezimienny przyjaciel, dobre;)
OdpowiedzUsuńW przyjaźni imię nie odgrywa roli, liczy się przyjaźń
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
http://eksperyment-przemijania.blog.onet.pl/
http://kadrowane.bloog.pl/
Dzieci są urocze z tym swoim świeżym entuzjazmem bez bagażu dorosłych ludzi.
OdpowiedzUsuń