wtorek, 28 sierpnia 2012

(Nie)przymusowy odwyk

Nie zamierzałam walczyć z nałogiem.
Było mi z nim dobrze, nie rujnował mi życia, więc wcale, a to wcale nie zamierzałam go rzucać.

A tymczasem "odwyk", bo o nim tu mowa, niepostrzeżenie sam się wprosił do mojego życia i rozpanoszył.
I to kiedy ? U schyłku mojej blogowej 6 rocznicy, wyleczyłam się z blogowego uzależnienia.

Jak do tego doszło ?
Najpierw było celebrowanie sielanki rodzinnej po powrocie małżowna z dalekich podróży. Potem nie było czasu. Potem zasypiałam 5 razy z rzędu, kiedy to chciałam napisać coś wieczorem. A na samym końcu doszło już do tego, że nie pisałam, bo wszystko wydawało mi się na tyle błahe, że szkoda było strzępić język tudzież klawiaturę.

Ale czas powiedzieć odwykowi DOŚĆ ! Panu już dziękujemy.

NAŁOGU WRÓĆ !