środa, 19 września 2012

Rzecz o budzeniu

Maaatko, Wam też się tak straszliwie nie chce wstawać rano ?

Pytanie retoryczne, bo chyba znam odpowiedź.

Zwlekam już niemożliwie, robiąc kilka podejść do tego heroicznego wyczynu jakim jest odrzucenie kołdry i wytoczenie się z łóżka.
I na nic mój zaawansowany technologicznie i logistycznie system budzący.

System ten składa się z 2 budzików w 2 telefonach.

Budzik nr 1 ( w telefonie służbowym ) dzwoni o 5 : 13 i uwaga - nie włączam w nim drzemki, tylko po prostu  śpię dalej do godziny 5: 31 kiedy to zadzwoni budzik numer 2 ( w tel prywatnym). I w tym momencie muszę się bardzo mocno skupić aby wybrać właściwy przycisk ( nie wyłącz, tylko drzemka 10 minut ).
I tak jeszcze ze 2 - 3 takie drzemki i w końcu następuje moment heroicznego czynu - wyjście z łóżka.

Kiedyś czytałam, że Japończycy wymyślili budzik, który wyłączyć można tylko w jeden sposób.
Otóż w takim dzwoniącym budziku wyświetla się proste zadanie matematyczne, które trzeba zrobić aby przestało dzwonić.
Nie nie dla mnie takie wynalazki. Jak wiadomo "proste" to pojęcie względne. A już zwłaszcza jeśli odnosi się do zadania matematycznego.
I gdybym to ja chciała takowy budzik posiadać, to ten numer mógłby przejść tylko pod warunkiem, że zadania matematyczne dotyczyły by programu I półrocza klasy I ( w II półroczu krasnale mogą już liczyć do 20 więc odpada ).

Gdyby teoretycznie pojawiło mi się zadanie typu :


(2 + 3\sqrt{6})^3           no to niech japoński wynalazek drze mordę ile chce, żadna siła w kosmosie nie jest mnie w stanie zmusić do rozwiązania tego zadania o 5 : 13.

Ale do czegoż zmierzam opisując najpierw mój skomplikowany system budzący a potem japoński wynalazek. Ano do tego, że dziś prawie miałam takie coś, z tym , że nie z zadaniem matematycznym tylko logicznym.
A było tak :
Poranek, ciemno jak w ...(iadomym miejscu :), dzwoni budzik. Mój umysł wybudza się ze snu i każe wyłączyć telefon służbowy - wiadomo I element systemu wybudzającego. Sięgam po omacku do nocnego stolika, ale telefonów tam nie ma. O żesz, trzeba wstać i poszukać źródła dźwięku. Na szczęście znajduję go bardzo szybko, to torebka. Wyciągam więc z niej telefon prywatny, ale całkowicie go ignoruję, przecież on nie może dzwonić, mam zakodowane jak pies Pawłowa, że on dzwoni drugi. Szukam więc pierwszego telefonu, który wyraźnie dzwoni w tej cholernej torebce. Przeszukuję wszystkie kieszonki i nic, schodzę z tą torebką na dół, bo zaraz obudzi całą rodzinę. Obracam torebkę do góry dnem i wysypuję całą zawartość na podłogę. Wypadają różne ciekawe rzeczy ..... ale nie ma wśród nich dzwoniącego ( wymiennie z drącego mordę ) telefonu. Drugi, który ma zadzwonić dopiero za jakieś kilkanaście minut cały czas trzymam, ale on jest teraz nieważny. Wysypałam wszystko z torebki, nic w niej już nie ma a dźwięk budzika wyraźnie dobiega z torebki.
Zaczynam się dobierać do podszewki. Jestem gotowa już ją rozpruć i zastanawiam się czym się do niej dobrać, kiedy to nagle doznaję olśnienia. W zwojach mózgowych coś jakby drgnęło ....

Dzwoni budzik numer 2, który cały czas trzymałam i zupełnie ignorowałam, pierwszego nie nastawiłam w ogóle i leży gdzieś na półce. Co ciekawe, mają zupełnie inny dźwięk, więc mogłam chociażby po tym  zorientować się dużo wcześniej.

Traumatyczne doświadczenie, polegające na tym, że byłam w stanie  wygryźć zębami podszewkę w torebce, żeby tylko uciszyć budzik, obudziło mnie na tyle skutecznie, że tego dnia nie wróciłam już do łóżka na kolejne 2 drzemki.


Czyli idea wybudzania zadaniem matematycznym, tudzież logicznym jest jednak bardzo dobra :)

12 komentarzy:

  1. hehhe jest tez taki budzik co biega bo calym mieszkaniu i musisz wstac zeby toto wylaczyc :) od raz sie spad odechciewa :)))http://www.toys4boys.pl/uciekajacy-budzik-clocky-item1171.html

    OdpowiedzUsuń
  2. A jakby tak spróbować rzucić w niego butem .....:)?

    OdpowiedzUsuń
  3. mój system budzący wydaje się być o wiele mniej skomplikowany. Też mam 2 budziki. Najpierw o 5.25 dzwoni moja komóra, którą wyłączam nie robiąc drzemki a potem o 5.30 dzwoni znaczy włącza się budzik-radio i wtedy niestety już muszę wstawać bo o 5.55 jeśli nie będę jechała już windą na dół to znaczy, że nie zdążę do pracy :]

    OdpowiedzUsuń
  4. A mnie budzi... pocałunek mojego Męża :DDD Serio! Ehh, szczęściara ze mnie :DDD

    OdpowiedzUsuń
  5. ja nie potrzebuję żadnych budzików, budzi mnie mój zegar biologiczny, jest "ustawiony" tak między 5.30 a 5.45... po co tak? za boga nie wiem, bo wystarczy jak wstanę o 6.45.. najgorsze jest, że on działa świątek, piątek i niedziela, i nijak nie daje sie wyłączyć :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Odwiecczny problem dla takich sów jak my :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Oj ja też rano tak strasznie cierpię. Telefon ustawiony na 5:15, a potem jeszcze dwie drzemki ! Znam ten ból !!!

    OdpowiedzUsuń
  8. Jeśli chodzi o budziki, polecam model HENRYK2012. Naprawdę niezawodny:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja to miałam taką manię, że jak musiałam wstać o 7:00, to nastawiałam budzik na 6:57 , żeby mieć te 3 minuty na dojście do siebie :-)

    OdpowiedzUsuń
  10. poryczałam się ze śmiechu :)))))))

    OdpowiedzUsuń
  11. Hahahahah :D Uwierz mi, że nie jesteś jedyna :D Ja potrafię przez sen wcisnąć 5 drzemek i spać dalej :D Widziałam budziki, które by mi się przydały... Uciekają po pokoju i trzeba je złapać, żeby wyłączyć, albo wyskakuje z nich takie śmigło, które trzeba wsadzić z powrotem, a jeszcze zabawniejszy to ten, który wyłącza się jak staniesz bez ruchu na wadze :P

    OdpowiedzUsuń
  12. Ehhhh, no co ty, wzorów matematycznych nie obczajasz? Z rana? :D:D :D

    OdpowiedzUsuń